„OBOK KRZYŻA JEZUSOWEGO STAŁY:

MATKA JEGO...”

Kochane Mamy!

Myśląc o Mamie, najpierw myślę – Maryja. Jej życie, relacja z Synem... TYCH DWOJE. MIŁOŚĆ NIEOPISANA. BOLEŚĆ SERCA.

W świecie tak pełnym niepokoju, tak wtedy, jak i dziś, ktoś musi być spokojny. Pod krzyżem na Kalwarii, gdzie odbywało się największe ze wszystkich cierpień świata, musiał panować niezwykły spokój. Spokój, jakiego świat nie zna.

Często wczuwając się w rolę Matki stojącej pod krzyżem ukochanego Dziecka, umierającego w przeraźliwym cierpieniu, wstrząsały mną emocje żalu, gniewu, złości, rozpaczy.

Nawet zwykłe przeziębienie u mojego dziecka jest wyzwaniem dla mojego matczynego serca, by zachować spokój, myśleć racjonalnie, choć rwę się cała, by przejąć ból mojej dzieciny na siebie.

Ale Maryja musiała opanować swoje ludzkie emocje, nawet swą gotowość i pragnienie spieszenia Synowi z pomocą. Ona żyła jedną nogą na ziemi, a jedną w niebie. Wiedziała, że On zmartwychwstanie. Widziała w tym wielkim cierpieniu jedyną możliwość odkupienia świata.

Maryja - najpierwsza, najbliższa, najbardziej świadoma. Ona stoi, bo wie i rozumie...

Równowaga stojącej pod krzyżem Maryi pomaga całemu światu.

Równowaga i pokój Maryi pomaga każdej matce, która patrzy na cierpienie swojego dziecka. Zawsze obecna, cicha. Prawdziwa Stolica Mądrości. Działa w Niej mądrość Boża, która troszczy się o to, aby plan Boga w niczym nie został naruszony, ale „co do joty” był wykonany. Maryja rozumie ten Plan.

Tych Dwoje - Jezus i Maryja - najlepiej rozumie się w wypełnianiu Bożego planu. A przecież to była najbardziej tragiczna chwila w Jej życiu. Ale nie pozwoliła umrzeć w sobie nadziei, że On powstanie z martwych. Że jest coś poza Jego śmiercią. Trwanie przy nadziei było Jej decyzją.

Od Maryi tego właśnie można się uczyć: trwania przy Bogu pomimo różnych strat. Od Niej uczmy się, my wszystkie Mamy, robiące po nocach zimne okłady, wnoszące uśmiech mimo rozdartego serca na salach dziecięcych oddziałów onkologicznych, mówiące „tak” nienarodzonemu życiu, pomimo ataków z zewnątrz i po ludzku beznadziejności całej sytuacji.

Och Mateńko, otul nas, ziemskie Mamy, Twoim pokojem. Wlej w nas taką nadzieję, która Ciebie trzymała przy życiu, daj mądrość w wychowywaniu naszych pociech, byśmy własnym przykładem pokazywali, dokąd zmierzamy i co jest naszym głównym celem. Bądź z nami i przy obieraniu ziemniaków i odrabianiu prac domowych, przy prowadzeniu za rączkę i przy wypuszczaniu z rodzinnego domu w szeroki świat. Bądź w dzień i w nocy, na dobre i złe. I pilnuj, by Boży plan w życiu naszym i naszych dzieci wypełnił się co do joty. Amen.

Ewa Gawor

do góry